czwartek, 9 lipca 2009

Obrazki z restauracji

Poszliśmy dziś z Arturem na mandu, pierożki takie.

Wchodzimy do restauracji, a tam, oczywiście, całe menu po koreańsku. Cóż to jednak dla nas, dumnych studentów trzeciego już prawie roku. Czytamy, czytamy, czytamy, literki składaję sięw słowa, słowa za nic nie chcą składać się w sensy.
Cóż więc, trzeba było zapytać. Miły pan Koreańczyk nawet za bardzo się nie zdziwił, że dwójka dzikich białych odezwała się w jego rodzimym języku, widać, że nawykły do studentów z wymiany, wytłumaczył pięknie, co jest co, zamówiliśmy, dostaliśmy.

Nawet było to niezłe, taka zupka z pierożkami z mięsem, dała się jeść, ale na ochotnika tego drugi raz nie wezmę. Znalazłem tu już parę rzeczy, które bardziej mi smakują.

Niestety, nie mogę napisać, co to było. Przed zamówieniem wypytywaliśmy o dwie potrawy, manduguk i kukmandu, mianowicie, czym się różniż, on nam wytłumaczył, trochę nawet zrozumieliśmy i poprosiliśmy o kukmandu (sam mówiłem, to wyraźnie pamiętam). Kiedy jednak zawośaliśmy go (nieśmiertelnym "yeogiyo!", czyli "tutaj!", w końcu się przemogłem, żeby to powiedzieć. wydawało mi się strasznie niemiłe, ale wszyscy tego tu używają, więc skoro leziesz między wrony...) i oznajmiliśmy, że chcemy płacić (co go trochę zdezorientowało tak jakby, zrozumiał, o co chodzi dopiero, jak zapytaliśmy o cenę - czyżby w tym kraju wyrażenie chęci płacenia nie jest równoznaczne z pytaniem o cenę? A może w ogóle o cenę się nie pyta? Wymagać to będzie dalszych badań w terenie), suma odpowiadała tej za Manduguk.

I weź tu człowieku bądć mądry. Nie dość, że sam ich nie rozumiesz, to jeszcze, jak się okazuje, oni ciebie też nie za bardzo. i nie to, że o z eo się pomyli, potrafią sylaby całe przestawić. Albo po prostu uznali, że tamto drugie to z kimchi (tyle mniej więcej zrozumieliśmy z wyjaśnienia), to biali na pewno nie będą w stanie zjeść.
Wielka tajemnica.

Podczas całego posiłku oglądaliśmy w koreańskiej telewizji obrazki z wielkiej powodzi gdzieś na półwyspie - pozalewane mieszkania, pozrywane mosty, samochody z nowo odkrytą funkcją amfibii... ciekawe, jak tam dziewczyny w Seoulu ^^

1 komentarz:

  1. O, znam to, znam :D rozumiem znaki, domyslam sie slow ale o co chodzi w tym zdaniu? ^^
    A skoro on polazl miedzy wrony to wroci skosny? (sceptyczna, uwaza ze azjaci to tacy malo atrakcyjni sa)

    OdpowiedzUsuń